Najbardziej aktualny temat wszech czasów.
Zacznijmy od początku, spróbuję Wam to jak najprościej wyjaśnić, aby każdy kto po meczu ma tzw. "wonty" to zrozumiał i ogarnął.
Jest sobie na Facebook'u fanpage danej drużyny. Żeby było prościej odniosę się do meczu ZAKSY i Resovii, bo to najbardziej aktualne. Więc, obie te drużyny mają swoją stronę na fb. Strona ta z założenia jest poświęcona kibicom tegoż klubu. Czyli, strona ZAKSY, dla kibiców ZAKSY, strona Sovii, dla kibiców Sovii. I przy tym zostańmy. Jednak niektóre osobniki zwane podobno "kibicami" bardzo często gubią się na znanym portalu i przez "przypadek" albo i nie, co nota bene zostało już kilka razy udowodnione, trafiają na fejsbukową stronę przeciwnika. I co wtedy robią? Przełączają, wycofują się? Nie, to by było zbyt piękne. Te osobniki zaczynają wkraczać na pole wroga, zaczynając od prostych komentarzy typu "(nazwa klubu) GÓRĄ". Wydawać by się mogło, ze takie banalne stwierdzenie nie jest groźne, bo przecież każdy tak może powiedzieć, ale dokładnie, wydawać by się mogło. Jeszcze by to przeszło jakby to było na fb swojej drużyny, ale pisząc takie coś pod postem przeciwnej ,to czerwoniutka płachta na byka, tym bardziej jeśli akurat trwa mecz i ta dana drużyna przegrywa w setach. I kibic atakowanej drużyny, (tak, to jest atak!) nie pozostaje dłużny, zaczyna bronić swojej drużyny, dołącza się kolejny kibic, który się zgubił na fb i zaczyna się wojna. Taaaaak, wojna, bo to co się czasami dzieje przerasta ludzie pojęcie.
Wychwalanie swojej drużyny jest fajne, szczególnie jeśli wygrała trudny pojedynek. Róbcie to, kto wam zakazuje, cieszcie się, ale pamiętajcie o jednym, róbcie to tylko i wyłącznie na fanpage swojej drużyny, nie przeciwnej. Bo pisząc choćby jeden, mało znaczący post u przeciwnika, jesteście już na polu minowym , i to kwestia czasu kiedy wybuchnie pierwsza mina, a za nią wybuchną kolejne.
Nie rozumiem także, dlaczego po meczu, kibice wchodzą na fp przeciwnika i czytają komentarze. To jest rozpoczęcie wojny. Bo podczas meczu emocje biorą górę, każdy coś pisze, niekoniecznie to jest mądre i przemyślane, czasami obraźliwe, ale uzasadnione. I wejdzie sobie taki jeden osobnik na stronę, przeczyta coś, czego nie powinien i się zaczyna gotować. Zaczynają się wyzwiska i kto będzie winny? Nie, nie będzie to kibic, który zabłądził. Przecież on w słusznej sprawie, bo NIKT nie będzie obrażał jego klubu. Będzie to kibic, który napisał na fp SWOJEJ drużyny komentarz, który dostał się w ręce, albo oczy kibica-przeciwnika. I to on będzie atakowany.
Czyli podsumowując,
Kibicujesz Sovii, tak? To Ciebie interesuje tylko i wyłącznie fp Resovii na fb, nie istnieją dla Ciebie inne, inne cię nie interesują , chyba, ze im tez kibicujesz, ale to jedyny wyjątek, JEDYNY !. Kibicując ZAKSIE robisz to samo, jedno istnieje, reszta nie.
Tyczy się to każdego klubu i każdego kibica z osobna.
Nie kibicujesz, nie odwiedzasz, proste? Powiedziałabym, ze wręcz banalne.
Teraz tylko to wdrożyć w życie musisz. Nie jest to trudne, da się zrobić.
Liczę na Ciebie, powodzenia !
Pozdrawiam , Pati
ps. sprostowanie, nie pisze tu tylko i wyłącznie o kibicach Resovii, czy ZAKSY, piszę ogólnie na ich przykładzie, więc darujcie sobie teksty typu, ze obrażam kibiców z Rzeszowa. Uwierzcie śledząc wczoraj oby dwa fp na FB doskonale widziałam, kto gdzie zabłądził, i nie zwalam tu na nikogo winę. Nikogo nie obrażam, pisze to co widzę. Dziękuję.
Jesteś tu pierwszy raz?
Zanim zabierzesz się za czytanie, zapraszam do zakładki "O mnie".
Zapoznaj się z informacjami tam zawartymi, a później rozpocznij dopiero czytanie moich tekstów.
czwartek, 28 listopada 2013
środa, 27 listopada 2013
42. SKRA vs. RESOVIA -09.11.2013
Cześć i czołem.
Kłaniam sie nisko i witam z powrotem. Nie wiem jak na długo tu zagoszczę tym razem, ale mam taką ochotę by podzielić się z Wami moimi wspomnieniami z wyjazdu do Bełchatowa na sobotni mecz (09.11.2013) Skry z Resovią.
Gotowi?
Zaczynamy.
A więc od początku. Spróbujcie to sobie teraz wyobrazić. Kibicujesz klubowi już jakiś czas, i jedynym twoim marzeniem jest wyjechać na mecz do miasta oddalonego od twojej miejscowości o ponad 200 km. Wszystko jest przeciwko Tobie. Twój wiek, brak pozwolenia na zabranie samochodu, brak biletu, brak wszystkiego. Aż pewnego dnia dostajesz wiadomość od kumpla, że jedziesz na mecz do tego miasta z najlepszą przyjaciółką. Pierwsza myśl: fajny żart, no pośmiałam się, ha ha ha. Ale nie, to nie żart, to się dzieje naprawdę. Radość, euforia i szczęście. Brak słów by opisać to co sie dzieje w Twojej głowie. I tak to wyglądało. Więc wiecie co czułam gdy się dowiedziałam, że jadę na mecz Skry z Resovią.A teraz fakty.
Budzik zadzwonił o 6:00, wstałam o 6:30, ubrałam się, pomalowałam, ogarnęłam włosy, zjadłam śniadanie i o 8 wyszłam z domu. Razem z Aga, najlepsza przyjaciółką, Michałem, który wszystko zorganizował oraz z jego ciocią ruszyliśmy do Bełchatowa. Tam byliśmy około godziny 12. Na chwilę posiedzieliśmy w domu cioci Michała, a o 13 pojechaliśmy wszyscy do galerii Olimpia. Tam rozdzieliliśmy się i umówiliśmy się, że o 14 robimy zbiórkę koło schodów. Godzina minęła bardzo szybko i po 14 byliśmy pod halą. Pod halą była już spora grupa kibiców, prawdopodobnie kilku było z Rzeszowa, ponieważ dało się słyszeć "Resovia górą". Wchodzimy na halę i pierwsze co nas przeraziło to fakt, że nie wiedziałyśmy gdzie mamy iść. Po krótkiej chwili odnalazłyśmy swoje miejsca i usiadłyśmy. I sie zaczeło.
Zabawa, radość, dopingowanie, zdzieranie sobie gardła, klaskanie, krzyczenie, buczenie, tańczenie, śpiewanie, bawienie się i to wszystko w sektorze VIP. Dokładnie,sektor VIP. Wszyscy siedzieli spokojnie, oglądali na spokojnie,a tylko my się wydurniałyśmy, że to tak nazwę. Ale uznałyśmy, ze nikt nas tam nie zna, to możemy.
Co do atmosfery na meczu. Już wchodząc do hali byłyśmy podjarane. Już czuło się tą wspaniałą atmosferę. Tą zabawę. Moge spokojnie proównac dwa mecze, mecz w Bełku i mecz w Jastrzębiu. w Jastrzębiu wchodząc na halę jest atmosfera, ale nie czuć tak tej radości, jest zupełnie inaczej. Poziom zabawy był niższy, ale i tak dobrze wspominam tamten mecz, ale wracając do ostatniego meczu. Hala wyglądała niesamowicie, kilka tysięcy ludzi, większość ubrana w żółto-czarne stroje. Pełno szalików.
Klub kibica. Niesamowici ludzie, zdzieranie sobie z nimi gardła to czysta przyjemność. Niektórzy mówili po meczu, ze klub kibica nie umiał zbytnio dopingować, tylko jedno i to samo było czyli "Skra, Skra Bełchatów". Nie zgadzam się, bo atmosferę jaką stworzyli mogli by nam inni pozazdrościć. I nie, nie była tylko 1 przyśpiewka, było ich trochę. Było i śpiewanie i klaskanie. Było zajebiście....
Myślę, że to póki co tyle z moich wspomnień, ale jeszcze coś napisze. Obiecuję :)
A poniżej macie filmik z naszego wyjazdu + kilka zdjęć :)
Miłego oglądania ;)
ZAKAZ KOPIOWANIA ZDJĘĆ BEZ ZGODY AUTORA
Kłaniam sie nisko i witam z powrotem. Nie wiem jak na długo tu zagoszczę tym razem, ale mam taką ochotę by podzielić się z Wami moimi wspomnieniami z wyjazdu do Bełchatowa na sobotni mecz (09.11.2013) Skry z Resovią.
Gotowi?
Zaczynamy.
A więc od początku. Spróbujcie to sobie teraz wyobrazić. Kibicujesz klubowi już jakiś czas, i jedynym twoim marzeniem jest wyjechać na mecz do miasta oddalonego od twojej miejscowości o ponad 200 km. Wszystko jest przeciwko Tobie. Twój wiek, brak pozwolenia na zabranie samochodu, brak biletu, brak wszystkiego. Aż pewnego dnia dostajesz wiadomość od kumpla, że jedziesz na mecz do tego miasta z najlepszą przyjaciółką. Pierwsza myśl: fajny żart, no pośmiałam się, ha ha ha. Ale nie, to nie żart, to się dzieje naprawdę. Radość, euforia i szczęście. Brak słów by opisać to co sie dzieje w Twojej głowie. I tak to wyglądało. Więc wiecie co czułam gdy się dowiedziałam, że jadę na mecz Skry z Resovią.A teraz fakty.
Budzik zadzwonił o 6:00, wstałam o 6:30, ubrałam się, pomalowałam, ogarnęłam włosy, zjadłam śniadanie i o 8 wyszłam z domu. Razem z Aga, najlepsza przyjaciółką, Michałem, który wszystko zorganizował oraz z jego ciocią ruszyliśmy do Bełchatowa. Tam byliśmy około godziny 12. Na chwilę posiedzieliśmy w domu cioci Michała, a o 13 pojechaliśmy wszyscy do galerii Olimpia. Tam rozdzieliliśmy się i umówiliśmy się, że o 14 robimy zbiórkę koło schodów. Godzina minęła bardzo szybko i po 14 byliśmy pod halą. Pod halą była już spora grupa kibiców, prawdopodobnie kilku było z Rzeszowa, ponieważ dało się słyszeć "Resovia górą". Wchodzimy na halę i pierwsze co nas przeraziło to fakt, że nie wiedziałyśmy gdzie mamy iść. Po krótkiej chwili odnalazłyśmy swoje miejsca i usiadłyśmy. I sie zaczeło.
Zabawa, radość, dopingowanie, zdzieranie sobie gardła, klaskanie, krzyczenie, buczenie, tańczenie, śpiewanie, bawienie się i to wszystko w sektorze VIP. Dokładnie,sektor VIP. Wszyscy siedzieli spokojnie, oglądali na spokojnie,a tylko my się wydurniałyśmy, że to tak nazwę. Ale uznałyśmy, ze nikt nas tam nie zna, to możemy.
Co do atmosfery na meczu. Już wchodząc do hali byłyśmy podjarane. Już czuło się tą wspaniałą atmosferę. Tą zabawę. Moge spokojnie proównac dwa mecze, mecz w Bełku i mecz w Jastrzębiu. w Jastrzębiu wchodząc na halę jest atmosfera, ale nie czuć tak tej radości, jest zupełnie inaczej. Poziom zabawy był niższy, ale i tak dobrze wspominam tamten mecz, ale wracając do ostatniego meczu. Hala wyglądała niesamowicie, kilka tysięcy ludzi, większość ubrana w żółto-czarne stroje. Pełno szalików.
Klub kibica. Niesamowici ludzie, zdzieranie sobie z nimi gardła to czysta przyjemność. Niektórzy mówili po meczu, ze klub kibica nie umiał zbytnio dopingować, tylko jedno i to samo było czyli "Skra, Skra Bełchatów". Nie zgadzam się, bo atmosferę jaką stworzyli mogli by nam inni pozazdrościć. I nie, nie była tylko 1 przyśpiewka, było ich trochę. Było i śpiewanie i klaskanie. Było zajebiście....
Myślę, że to póki co tyle z moich wspomnień, ale jeszcze coś napisze. Obiecuję :)
A poniżej macie filmik z naszego wyjazdu + kilka zdjęć :)
Miłego oglądania ;)
ZAKAZ KOPIOWANIA ZDJĘĆ BEZ ZGODY AUTORA
Subskrybuj:
Posty (Atom)